Jaką masz teorię na ten temat? Czy śmierć to koniec wszystkiego? Czy może początek następnego życia? Jak według Ciebie dokładnie to wygląda?
Oto moja teoria:
Grzech to pojęcie względne uważane przez każdego za co innego,tak więc niebo,ani piekło nie istnieje.Po śmierci dusza wychodzi z ciała i przenosi się do bytowania w innym wymiarze.Jest to rzeczywistość,gdzie nie ma czasu.Istnieją tam całkowicie inne odczucia,nie ma pragnienia sexu,pieniędzy,używek.Czujemy się lekko i wspaniale.Nie mamy ciała fizycznego,lecz powlokę duchową,nie chodzimy,lecz unosimy się w powietrzu.Z czasem zdobywamy coraz to wyższe stopnie wtajemniczenia,poziomy.
Miałem o tym cudowny,niesamowicie realny sen,tak jakbym wyszedł z ciała i na kawałek się tam przeniósł,a może wcale to nie był sen,a podróż astralna.Ciężko mi to jednocześnie określić.